Prawo ministra sprawiedliwości do żądania akt sądowych i zmiany w odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów – to najważniejsze propozycje resortowego projektu noweli prawa o ustroju sądów. To próba przejęcia pełni władzy nad sądami – ocenia szefowa stowarzyszenia „Themis”.
Projekt poszerza zakres administracyjnego nadzoru ministra nad działalnością sądów wprowadzając uprawnienie do żądania akt sądowych „w uzasadnionych wypadkach”. Uzasadnieniem dla takiej zmiany – jak czytamy w ministerialnym dokumencie – jest „konieczność zapewnienia sprawowania przez Ministra Sprawiedliwości zewnętrznego nadzoru nad działalnością administracyjną sądów w sposób efektywny”.
Więcej nadzoru i kar
Dodatkowo, minister miałby uzyskać prawo żądania akt sprawy prowadzonej przez sędziego, wobec którego pojawiają się zarzuty natury dyscyplinarnej. Chodziłoby o zapewnienie ministrowi możliwości realizowania ustawowego uprawnienia żądania od rzecznika dyscyplinarnego podjęcia czynności wobec sędziego – wcześniej jednak minister miałby dokonywać oceny akt sądowych.
Resort sprawiedliwości wskazuje, że bez możliwości wglądu w akta nie zawsze może skutecznie weryfikować, czy jest sprawowany nadzór wewnętrzny (sprawowany przez prezesów sądów), a uprawnienia te w żadnym wypadku nie oznaczają badania toku konkretnych postępowań.
Proponuje się też rozszerzyć katalog kar dyscyplinarnych dla sędziów, aby katalog ten uelastycznić. Dopisano do niego nową karę – możliwość obniżki od 5 do 15 proc. wynagrodzenia sędziowskiego na czas od 6 miesięcy do 2 lat. Dodatkowo wskazano, że orzeczenie każdej z kar dyscyplinarnych poza najniższą – karą upomnienia – ma pozbawiać na 5 lat możliwości awansowania na wyższe stanowisko sędziowskie.
Sędzia Kamińska: chcą zrobić z sędziów urzędników
Jak powiedziała PAP Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, projekt prawdopodobnie spotka się ze sprzeciwem instytucji sędziowskich, z którym będzie musiał być konsultowany. Niewykluczone są też jej zdaniem zarzuty o niekonstytucyjność przez naruszenie zasady trójpodziału władzy.
„Zburzono koncepcję nadzoru nad działalnością sądu – wewnętrznego i zewnętrznego (ministerialnego – PAP), który, wydawało się, że był dobrze wypracowanym kompromisem. A tu pojawia się przepis, który pozwala ministrowi żądać akt praktycznie każdej sprawy” – zauważyła.
„To jest nie do pomyślenia, że próbuje się za wszelką cenę zrobić z sędziów urzędników i przejąć pełnię władzy nad wymiarem sprawiedliwości. Ministerialny nadzór nad sądami przynosi szkody, bo co roku zmienia się minister i – mówiąc najłagodniej – nie każdy ma pojęcie o sądownictwie” – dodała sędzia Kamińska.
Uważa ona też za zbędne zmiany w zasadach odpowiedzialności dyscyplinarnej. „Nie wiem, po co uchwalać obniżanie uposażeń. A możliwość zakazania obejmowania funkcji prezesa lub zasiadania w kierowniczych gremiach sądu już jest w ustawie i nie ma co tego zmieniać” – powiedziała i dodała, że było już ponad 40 nowelizacji prawa o ustroju sądów.
Ponadto projekt przewiduje przywrócenie możliwości składania kasacji do Sądu Najwyższego przez ministra sprawiedliwości, którą utracił po rozdzieleniu urzędów ministra i prokuratora generalnego oraz uprawnienie do przedstawiania SN wniosków o rozstrzygnięcie rozbieżności w wykładni prawa. Ostatnio – w odniesieniu do rozstrzygniętego przez SN wniosku w sprawie braku uprawnień wiceministrów do przenoszenia sędziów – szef resortu sprawiedliwości mógł jedynie prosić SN o zajęcie się sprawą.
Zmienią się też zasady funkcjonowania dyrektorów sądów, którzy mają wprowadzić do tych instytucji „menedżerski sposób zarządzania”. Według deklaracji resortu sprawiedliwości, w ewentualnych sporach między prezesem a dyrektorem sądu, ostatnie zdanie ma mieć prezes. Spod nadzoru dyrektora sądu wyjęto też pracę kuratorów sądowych, którzy będą odpowiadać nie przed nim, a przed prezesem właściwego sądu okręgowego.
„Nie odstępujemy od menadżerskiego zarządzania sądami, ale w przypadku ewentualnych sytuacji konfliktowych prezes będzie miał ostatnie zdanie” – powiedział wiceminister sprawiedliwości Wojciech Hajduk.